sobota, 15 marca 2014
Rozdział 12 I'm leaving!
Sophie POV
Wyrywałam się, ale uścisk był silniejszy.
- Uspokój się.- chłopak szepnął mi do ucha.
- Liam ?
Odwróciłam się na pięcie i spojrzałam w jego brązowe tęczówki.
- Ja nie chce tu zostać.- z moich oczu wyleciało kilka pojedynczych łez.
- Wiem aniołku.- cmoknął mnie w czoło, a ja wtuliłam się w jego tors.
- Wyjeżdżasz stąd.- dodał po chwili.
- Ale jak to ?
- Masz gdzieś jeszcze rodzinę ?
- W Nowym Yorku mieszka babcia.- powiedziałam niemal szeptem.
- Jedziemy.
- Ale....................
- Nie ma żadnego ale. Nie zasłużyłaś sobie na takie życie. To..- odarknął moje włosy. - Już zostanie na zawsze. Nie pozwolę, żeby cię skrzywdził.
Włożył na siebie czarną skurzaną kurtkę i powoli otworzył drzwi wejściowe. Skierowaliśmy się w stronę ogromnego garażu. Liam zaczął szukać czegoś w kieszeni spodni. Po kilkunastu sekundach wyjął z nich kluczyki i otworzył nimi samochód. Otworzył mi drzwi od strony pasażera, a następnie zasiadł za kierownicą. Odpalił silnik i powoli wyjechał z ggarażu i ruszył prostą drogę. Przez ten cały czas nie odezwał się nawet na chwilę. Często spoglądałam w jego stronę, ale on nie reagował. Postanowiłam włączyć rradio. Leciała moja ulubiona piosenka.
- Nobody sees, nobody knows. We are a secret can't be exposed. That's how it is, that's how it goes. Far from the other, comes to each other.
Liamowi poleciało kilka łez, spływając po jego zarumienionym policzków.
- Coś nie tak ?
- Nie.
- Chodzi o tą dziewczynę ze zdjęcia.
Więcej się nie odezwał. Czułam, że wszyscy mają przede mną jakieś tajemnice. Czułam, że nikomu nie mogę już ufać.
- Zatrzymaj się!
- Sophie.......
Zrobił co kazałam i spuścił niżej głowę.
- Powiesz mi ?
- A co chcesz wiedzieć ?
- O co chodzi z Danielle ? Mam z nią coś wspólnego ? Liam ja już nie wiem co mam myśleć. Raz mnie ratujesz, a za drugim kłamiesz mi w żywe oczy.
- Sophie nie mogę ci nic powiedzieć. Przepraszam.
Trzasnęłam drzwiami samochodu i udałam się na piechotę na lotnisko. Byłam mega wkurzona. Nie patrzyłam przed siebie. Co chwila słyszałam, niemiłe komentarze innych. Na mojej twarzy, pojawił się ogromny uśmiech, kiedy dotarłam na miejsce.
Podeszłam do kasy, za którą siedział młody chłopak, z blond włosami. Posłał mi szczery uśmiech.
- Słucham ?- z jego ust wydobyły się melodyjne słowa. Jaki on piękny- pomyślałam, przygryzając dolną wargę.
- Poproszę bilet na najwcześniejszy lot do Nowego Yorku.
Chłopakowi nie schodził uśmiech z twarzy.
- Skąd ja cię kojarzę ?
Wzruszyłam bezradnie ramionami.
- Wiem. To ty jesteś dziewczyną tego gangstera, tak ?
W moich oczach pojawiły się łzy, a całe ciało ogarnęła złość. Próbowałam doprowadzić się do normalnego stanu.
- Coś nie tak ? Zadzwonić po pana Stylesa ?
- Nie!- krzyknęłam stanowczo.
- A tak właściwie skąd wiesz te wszystkie fałyszowe informacje ?
- Prawie każda firma w tym mieście należy do pana Stylesa.Plotki chodzą.
Koleś totalnie wyprowadził mnie z równowagi.
Złapałam za papierek, krzycząc w stronę mężczyzny lekko usłyszalne "dziękuję". Wbiegłam na pokład i usadowiłam się na swoim miejscu. Włożyłam słuchawki w uszy i odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Obudziło mnie czyjeś dziubanie w prawe żebro. Otworzyłam powieki, przyglądając się małemu chłopcu, który cicho się śmiał.
- Lądujemy już ?- zapytałam ziewając.
- Nie.- powiedział nadal się śmiejąc.
- To może łaskawie powiesz mi co ty najlepszego wyprawiasz ?
- Bo ty..- śmiał się w niebo głosy. - Masz tutaj czerwone.- rozbawiony poleciał do swojej rodzicielki. Spojrzałam na spodnie. Faktycznie były całe we krwi.
- Fuck.- krzyknęłam, powodując że wszystkie twarze zwrócone były w moją stronę. Spaliłam buraka na twarzy i pobiegłam do łazienki, żeby się przebrać.
Wyszłam po kilkunastu minutach. Czułam na sobie wzrok innych, a sczególnie populacji męskiej. Podeszłam do chłopca, który jeszcze kilka sekund temu śmiał się, a teraz miał szeroko otwartą gębe.
- Dzięki młody.- posurchałam go lekko po włosach i wręczyłam mu 10 dolców, na co szczęka mu opadła, a zaraz potem pojawił się uśmiech na jego twarzy.
Złapałam za torby i wyszłam w bardzo dobrym humorze z samolotu. Założyłam okulary na nos i szepnęłam pod nosem "Witaj Sophie w New York City".
Skierowałam się w stronę domku babci.
___________________________________
Trochę nudny, przepraszam. W następnym będzie więcej wmocji. Taki trochę wprowadzający ten rozdział.
Czytasz=komentujesz
Zapraszam:
Fanfiction-harry-styles.blogspot.com
Danger-zaynmalik.blogspot.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
super <3
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział <3 piszesz mega <3 czekam na next'a :)
OdpowiedzUsuńJa prdl zajebisty :* !!!! I love you <3 ! ~~Ashley ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny jest!
OdpowiedzUsuń<3 Wooow <3
OdpowiedzUsuń