Liebster Award zostały przeniesione do zakładki.
Czytasz=komentujesz. Miłego czytania.
* Sophie *
Obudziło mnie ciche stukanie w moją szybę pojedynczych kropel deszczu. Podeszłam bliżej do okno i lekko je uchyliłam. Wysunęłam prawą dłoń, na której po chwili znalazło się kilka kropelek. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. W oddali ujrzałam zbliżające się do mnie małe stworzenie. Chwilę się wahało, lecz po chwili na moim opuszku palca znalazł się mały wróbelek, przygryzający co raz mój paznokieć. Gdy w domu rozległ się głośny trzask tłuczonej porcelany, ptak zniknął w otchłani chmur. W pośpiechu włożyłam na siebie czarno-szarą bluzkę i szare dresy, a włosy związałam w niedbałego koka. Przejrzałam się w lustrze i zbiegłam z wielkim uśmiechem na twarzy na dół. Usiadłam w salonie i włączyłam plazmę wiszącą na ścianie za pomocą pilota. Zmieniałam co chwila z kanału na kanał. Pogrążona nudą udałam się do kuchni. To nie było mądre posunięcie.
Gdy ujrzałam całą scenę, wycofałam się w głąb korytarza i schowałam się za filarem. Bałam się. To jedyne co czułam w tamtej chwili. Tt-to oni. Jeden z nich trzymał mamę z nożem przyłożonym do gardła, a reszta zajęła się moim ojcem.
- Masz jeszcze jakieś ostatnie życzenie Mark ?- zapytał z grozą w głosie, chłopak z widocznymi lokami, wyłaniającymi się po kryjomu z jego MASKI.
W tym momencie nawiązałam kontakt wzrokowy z moim ojcem. Mimo takiej odległości z jego twarzy wyczytałam jedno jedyne słowo " Uciekaj ".
- Kurwa jak zadaje pytanie to oczekuję odpowiedzi!- warknął po chwili chłopak powodując strach przepływający falami przez moje ciało.
Ojciec nie odrywał ode mnie wzroku. W jego oczach widziałam strach.
- Kurwa sam tego chciałeś. Niall....
Zwrócił się do chłopaka po prawej stronie, więziącego mamę.
Przejechał nożem po gardle mojej mamy, z którego wyłonił się strumyczek krwi. Jego ruchy z początku wolne, ale później bawił się nim jak zabawką, a potem leżeła już nieprzytomna na podłodze. Z moich ust wydobył się przeraźliwy krzyk. Z moich oczu płynęły strumyki łez.
- Łapcie dziewczynę, ja się zajmę ojcem!- krzyczał lokowaty.
- Sophie uciekaj! Uciekaj!- za sobą krzyczałam głos ojca, za co oberwał od zabójcy.
Podparłam się ręką i ruszyłam do biegu, ostatni raz posłałam tacie szczery, przelotny uśmiech i pobiegłam pod wpływem wściekłości. Ona odeszła- pomyśałam. Na zawsze. On......Obraz od płaczu cały mi się rozmazywał. Bałam się. Ich głośny gruchot można usłyszeć wszędzie.
Po mieście rozszedł się głośny strzał.
Zamknęłam oczy i poniosłam się emocjom.
- To dla was. Nie zostanę sama!- wykrzyczałam unosząc głowę ku błękitnemu niebu.
Zatrzymałam się na samym środku ulicy rozciągającej pomiędzy ścieżką rowerową, a chodnikiem ułożonym z kolorowej kostki, mieniącej się w słońcu. Uniosłam głowę ku górze i wygięłam lekko usta. Słyszałam zgrzyt samochodu, silnik i próbującego zahamować mężczyzny. Miał przerażoną minę, a jego wzrok cały czas spoczywał na mnie. Samochód wjechał centralnie w moje biodro, odrzucając mnie na drugą stronę ulicy. Zrobiłam lekki
przewrót w przód i poczułam ostry ból w okolicy brzucha, który z czasem zaczął ustępować, a słońce nie dawało spokoju moim oczom, doprowadzając do całkowitego zamknięcia moich powiek.
KTOŚ cały czas mnął potrząsał, ale ja nie dawałam za wygraną. Za wszelką cenę chciałam być teraz z nimi. Już na zawsze.
Z Nathanem. On nie zasłużył sobie na śmierć. Oni nie zasłużyli. A ja ? Moje życie ok. 10 minut temu straciło sens. Dlaczego ? Przez głupi błąd. Ale nie tylko mój ? Oni coś przede mną ukrywali. Tata, On wyglądał jakby ich znał.
Czułam jak po moich polikach spływają łzy.
Otworzyłam oczy. Nade mną stał mężczyzna, który dosłownie przed chwilą prawie pozbawił mnie życia, a zaraz po nim zjawili się ONI nie w całej okazałości. Było ich trzech. Krzywo się do mnie uśmiechali.
- I po co ci to było DZIWKO ?- zaakcentowali przy ostatnim słowie.
Poczułam do nich wstręt i obrzydzenia. Mężczyzna z dwudniowym zarostem miał lekko zdezorientowaną minę. Wpatrywał się na mnie ze współczuciem.
- Po gówno- parsknęłam, a jeden z nich mnie spoliczkował.
- Suka!- krzyknął. - Pożałujesz tego skarbie, ale najpierw z tobą zrobię porządek- skierował swój wzrok na mężczyznę ślęczącym nade mną. Zaczął szperać w swojej kieszeni i po sekundzie wyjął z niego pistolet.
- Masz jakieś ostatnie życzenie ?- zapytał w identyczny sposób jak tamten.
Nie odpowiedziałam mu, caly czas nie odrywając od niego wzroku.
- Nie ? A szkoda.
- Smaż się w piekle- wykrzyczałam mu prosto w twarz. Odpowiedział mi po niedługim zastanowieniu:
- Bardzo chętnie skarbie.- uśmiechnął się do mnie i wycelował bronią prosto w serce mężczyzny.
- Nieeeeee!- zaczęłam krzyczeć.
- Skul pysk zdziro! - kopnął mnie w prawe żebro. Skuliłam się z bólu.
- Sophie, Soph................- usłyszałam zza siebie głos przyjaciółki.
- Kto to ?
- Nie powinno cié to obchodzić!- wydukałam, z myślą, że zaraz oberwę, ale nic takiego się nie stało.
- To nie koniec. Wkrótce się zobaczymy. On nigdy nie odpuszcza.- wyszeptał mi wprost do ucha i cała trójka odjechała czarną limuzyną, która pojawiła się w mgnieniu oka.
Dlaczego ja ? Czy oni naprawdę nie mają uczuć ? Czy muszą być takimi bezlitosnymi dupkami, miejącymi wysokie mniemanie o sobie. Przez.nich straciłam dwie ważne osoby w moim życiu. Dwie osoby dzięki, którym moje życie zmieniło się na lepsze. Oni jedyni mnie pokochali. Oni oddali mi swoje serce.A teraz są tam ? Tam gdzie nic nie jest zakazane. Są tam beze mnie. Nie wrócili po mnie. Ja..... to moja wina. Gdyby nie ta impreza wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. Siedzielibyśmy we trójkę z uśmiechami na twarzach i rozmawiali o tych głupotach. A teraz ? Już nigdy ich nie zobaczę, nie . Nie przytulą mnie kiedy będ3 tego potrzebowała, nie wesprą, koedy to będzie konieczne.
Obok mnie zjawiła się szatynka, ubrana w zwiewną granatową sukienkę.
- Sophie! - przyjaciółka wtuliła się we mnie, aż syknęłam z bólu.
- C-co się ssstałoo ?- zapytała zmartwionym głosem.
- Miranda to nie czas na tłumaczenie. Posłuchaj musisz mnie jak najszybciej gdzieś ukryć.
- Ale...
- Nie zadawaj zbędnych pytań. To sprawa życia i śmierci.
*****************************************
Dziękuję za komy pod poprzednim rozdziałem, choć jest ich dużo mniej niż pod poprzednim rozdziałem.
5 komentarzy= Rozdział 6
Zapraszam do wyrażenia opinii.
Wow! Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy! Szkoda mi jej straciła 2 najbliższe osoby! Matko! płakałam jak Niall zabijał jej mamę! Rozdział Wspaniały! Czekam na następny! Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńDziękuję za tak wspaniały komentarz. Niall zachował się chamsko nie powiem.
UsuńAjajajajaj! Cudowny! Dopiero dzisiaj odkryłam ten blog i muszę przyznać, że jest strasznie wciągający! Naprawdę ciekawy pomysł z fabułą opowiadania! Dużo jest takich z stylu gangi,itp. ale twój jest trochę inny i to mi się bardzo podoba! Trzymaj się! xx
OdpowiedzUsuńDziękuję. Cieszę się, że ci się podoba. Pozdrawiam.
UsuńZAJEBIOZA XDDD !!!! <33
OdpowiedzUsuńCzaaaaaaaadddddddddderski rozdział!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńRozjebałaś system KOBIETO! <3
OdpowiedzUsuń