niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 2 Enigma

*Sophie*
- Ta dziewczyna to.............-zaczęła Miranda. Nie  było dane jej dokończyć, gdyż zadzwonił dzwonek na pierwszą lekcje. Zerwałyśmy się na równe nogi i podreptałyśmy do sali chemicznej, do której wcześniej weszła nieznajoma. Wszystkie miejsca były zajęte, z wyjątkiem jednego.
- Panno Tonkin czy potrzebuje pani jakieś specjalne zaproszenie ?-zapytała nauczycielka
- Nie, ale......................
- Ale co ?
- Nic. Przepraszam.
Ruszyłam w stronę wolnego miejsca. Wredny babsztyl. Przez całą lekcję dziewczyna nie odezwała się do mnie ani jednym słowem. Napisała do mnie jakąś karteczkę, ale od razu ją wyrzuciłam. Nie wiek kim jest, ale mam zamiar się tego dowiedzieć. Jest bardzo tajemnicza. Aż za bardzo. Gdy tylko lekcja dobiegła końca, w ekspresowym tempie spakowałam książki do torby i wybiegłam z sali i skierowałam się w stronę łazienki. Za mną przybiegła zdenerwowana Miranda.
- Soph........
Wtuliła się we mnie, jakby mnie z miesiąc nie widziała. Nie wiedziałam o co im dzisiaj chodzi. Zachowywali się........ tak .. inaczej.
- Soph przepraszam, že zapomniałam. Przeeeppprrraaassszzzzaaaaam. Happy Birthday to you.
- Dziękuję. Nic nie szkodzi. Nie jesteś jedyna.
- Znowu zapomnieli ?
- Yhym.
Spuściłam głowę i w tym samym momencie do pomieszczenia weszła blondynka.
- Mir zaczekaj na mnie przed klasą.- szepnęłam przyjaciółce do ucha. Ta pokiwała mi głową i wyszła z łazienki, zostawiając mnie z nią sam na sam.
- Hej jestm Sophie.- wyciągnęłam do niej przyjaźnie rękę, ale ta nie zareagowała.
- Nie chce być nie miła, ale dlaczego wszyscy no wiesz.....
Zrobiła pytający wyraz twarzy.
- Się ciebie boją ?
Dziewczynie zaczęły powoli płynąć strumyczkiem łzy. Podeszłam do niej i ją przytuliłam.
- Sophie jesteś dla mnie taka dobra. Jeszcze nikt nigdy mnie tak nie traktował, a znamy się kilka minut.- mówiła przez łzy.
- Nie mam podstaw, żeby cię nie lubić. Może spotkamy się u mnie to mi wszystko opowiesz ?
- Przepraszam Sophie.
Wyminęła mnie szerokim łukiem. Ruszyłam za blondynką. Obserwowałam każdy jej ruch. Dziewczyna wyszła ze szkoły i ruszyła w stronę czarnego samochodu. Przyglądałam się całej sytuacji. Z auta wyszedł jakiś chłopak na oko 20 lat i zaczął z nią o czymś rozmawiać.
Gdy tylko mnie zobaczył pożegnał się z ddziewczyną, aona wściekła podbiegła do mnie.
- Co ty kurwa robisz ? Przecież on cię zabije.
- What ?- zapytałam zdezorientowana.
- Gdybyś tylko wiedziała kim oni byli i kim ja jestem, na pewno byś się zachowywała inaczej. 
- To może mi ktoś w końcu wytłuamczy o co tu chodzi.
- Na mnie nie licz. Ja i tak powiedziałam już za dużo. Lepiej będzie dla ciebie, jak będziesz udawała, że się 
nie znamy. Uwierz mi o wiele lepiej na tym wyjdziesz.
Ominęła mnie i wróciła do klasy. Postanowiłam, że po tym co usłyszałam nie będę wracać na lekcje. Napisałam do Mirandy, żeby powiedziała nauczycielce, że się źle czuje, a sama wróciłam do domu. 
- Cześć słonko.- w progu przywitał mnie tata.
- Czeeeść. A co ty tu robisz ?- zapytałam
- Powinienem cię o to samo zapytać, więc słucham.
- yyyyyy booo nauczyciel od historii zachorował i zwolnili nas z ostatnich lekcji.
- W kuchni czeka na ciebie obiad.
- Czekaj tato nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
- Dzisiaj zrobiłem sobie wolne, żeby mieć czas dla mojej kochanej córeczki.
Tsa akurat dzisiaj. Przypadek ? No nie sądze. Dzisiaj czuje się jak w jakimś kiepskim horrorze. Akurat dzisiaj się na mnie wszyscy uwzięli. W moje urodziny. Jej. Po prostu o tym marzyłam. Wzięłam gryz hamburgera.
- Sophie- usłyszałam głos mojego taty. 
- Co ?- krzyknęłam i tak już zła, że już nic mnie dzisiaj nie zdziwi.
- Miranda do ciebie.
Uffff. Pobiegłam do drzwi i przywitałam się z przyjaciółką.
- Chodź na górę.
Weszłyśmy do mojego pokoju i zatrzasnęłyśmy za sobą drzwi.
- To co gotowa na dzisiejsze party ?
Zaczęła tańczyć. Zrobiłam smutną minę. Dziewczyna chyba to zauważyła.
- Sophie nie mów, że się nie pytałaś?!
- Pytałam,ale............
- Ale ?
- Ale się nie zgodzili. Zaczęli pieprzyć o tym, żebym dzisiaj na siebie uważała i jak ktoś będzie mi groził, żebym dzwoniła.
- Wtf ?
- No właśnie.
- Soph na pewno nie zamierzasz zostać w domu, prawda ?
- Miri ja jeszcze nigdy ich nie okłamałam.
- Oj tam dzisiaj masz urodziny. Wybaczą ci.
Uśmiechnęła się do mnie.
- No zgoda.
- Jej.
Zaczęła skakać z rradości i zaczęła grzebać w torbie.
- Masz.
Podała mi sukienkę w odcieniu błękitu. Była na prawdę śliczna.
- Miranda- zaczęłam poważnym tonem. - Ja nie mogę jej przyjąć.
- Nie przesadzaj. Powiedzmy, że to jest prezent.
- Jesteś kochana.
Przytuliłam przyjaciółkę.
- No przecież wiem.- zaczęłyśmy się śmiać.
Wyszykowane, przejżałyśmy się w lustrze.
- Miri jesteś genialna.
- Nie gadaj tyle, tylko chodź, bo się spóźnimy.
- Masz pomysł jak wyminąć mojego ojca ?
Wskazała gestem ręki na okno.
- Chyba cię coś pogrzało.
- No chyba nie!
Złapałam za linę leżącą na krześle i przymocowałam ją do ramy.
- Kiedyś będę tego żałować- powiedziałam, spadając w dół.
----------------------------------------------------
Hej, jej i jak się podoba rozdział ? Trochę dłuższy od tamtego. Dziękuję za wejścia, komentarze i 4 obserwatorów. Komentarze mile widziane. Drugi blog: what-makes-you-beutiful-onedirection.blogspot.com ask: ask.fm/ola267

6 komentarzy:

  1. Jest nieziemski <3 Pisz dalej bo się wciagnelam :3 . Koffam cię :* . Weny życzę <3 <3 <3 :** / Ashley :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne opowiadanie. :D Postaram się czytać systematycznie. ;P
    Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ooo no nieźle <3 czekam na nexta *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. super <3



    przy okazji zapraszam do siebie :http://littleberrysmileycdi.blogspot.com/




    Pozdrawiam, Cześć, czołem, siema <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny i zarazem taki tajemniczy rozdział :D
    Bardzo mi się podoba.

    Mam złe przeczucie, że coś się strasznego wydarzy.

    Życzę dużo weny i do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń