Czułam dziwną aurę. Widziałam, że się czegoś bał. Czegoś co nie powinno się wydarzyć. Coś co nie daje mu spokoju, ale Boi się stracić coś co kocha.
Harold wpatrywał się we mnie z przymrużonym okiem. Nie byłam w zbyt dobrym humorze, ale przy nim czułam się tak inaczej. Czułam coś, czego nigdy wcześniej nie doświadczyłam. Pragnęłam być bliżej niego. Pragnę być z nim. Harry wyglądał zabawnie, ale w przeciwieństwie do mnie jemu nie było do śmiechu. Czyżby wracał stary, okrutny, bezlitosny Styles ? Mam nadzieję, że nie. Zdecydowanie wolę tego głuptasa z loczkami. Uśmiech zagościł na mojej twarzy, a ręka powędrowała w stronę ust.
- Sophie..- podszedł do mnie. - Możesz mnie chociaż przez chwilę posłuchać. Uniósł mój podbródek i spojrzał mi głęboko w oczy. Z trudem powstrzymywałam śmiech. Sophie spokojnie. Wolałam go nie rozśwcieczyć, ale to było silniejsze ode mnie.
- Jak z dzieckiem.- słowa wydobyły się z jego ust.
- Bo ja dziecko.
- Mała Sophie.- rumieńce pojawiły się na mojej twarzy.
Nie wiem jak. To był odruch. Podeszłam bliżej jego i wtuliłam się w jego ciepły tors i spojrzałam na jego zdziwioną minę. Tak bardzo chciałam uciec od tych wszystkich problemów. On był jak narkotyk. Był nałogiem. Przyciągał mnie do siebie jak magnes. Przy nim czułam się bezpiecznie. Na myśl przyszedł mi pewien pomysł. Niepewnie wydusiłam z siebie to trudne pytanie.
- Harry ?- spojrzałam na jego przygnębioną twarz.
- Tak słoneczko ?- poczochrał mnje po włosach.
- Pojedźmy gdzieś. Spędźmy ten dzień razem. Z dala od tych wszystkich problemów.
- NIE WIEM Soph...
- Proszę...- zrobiłam minę szczeniaczka.
- Za 10 minut masz być gotowa. Gotowi do biehu start.
Rzuciłam mu się na szyję i cmoknęłam w policzek. Odstawił mnie na ziemię i pobiegłam się szykować. Włożyłam biały krutki t-shirt z napisem Crema de la Crema, ddżinsy, a na to beżową kurtkę. Włosu upięłam w koka i poprawiłam delikatnie makijaż.
-Gdzie idziesz ?- w drzwiach ujrzałam Nialla.
- A co to spowiedź ?
Podszedł do mnie i złapał za dłonie.
- Sophie musimy wiedzieć. Oni nie odpuszczą. Nie jesteś bezpieczna.
- Byłabym gdybyście mnie nie porwali! A poza tym będę z Harrym.
- Z kim ??- wytrzeszczył oczy.
- Dosyć wysoki. Loki na głowie...- przerwał mi.
- Po prostu uważaj. Ludzie są inni niż myślisz. - wyszedł zostawiając mnie z masą pytań.
Zbiegłam na dół. Lokowaty siedział już w samochodzie.
- To gdzie jedzziemy księżniczko.
- A co proponuje książe ?
- Ufasz mi ?- zapytał niepewnie.
- Ufam.
- Zawiozę cię w pewne miejsce.
- Mam się bać...
- Kurwa...
- Przepraszam- nie odezwałam się przez najbliższe kilka minut.Zastanawiałam się na słowami Nialla. Z przemyśleń wyrwał mnie głos chłopaka.
- Zapnij pasy.
- Ale o co chodzi ?
- Po prostu je zapnij?- warknął. Przestraszony wykonałam jego polecenia. Lokowaty z piskiem opon wyminął kabriolet, który ggnał tuż za nami. Harry zaczął grzebać w swojej kieszeni, z której wyjął pistolet. Wymierzył na cel chłopaka w samochodzie. Zaczęła się bitwa.
- Harry boje się.
Złapał mnie za dłoń, powodując falę ciepła, która przeszywała się po moim organiźmie.
Po dłuższej chwili, zgubiliśmy nieznajomych.
Harry zatrzymał się na poboczu i wysiadł za auta. Usiadł na poboczu i schował twarz w dłoniach. Chciałam mu pomóc, ale on jej do cholery nie chciał. Z wielką siłą otworzyłam drzwi samochodowe i usiadłam koło Harrego.
- Harry...?- zapytałam cicho.. On.. płakał. Jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie.
- Nie płacz. Proszę.- wyszeptałam i przytuliłam chłopaka.
- Nie mogę Sophie.
- Coś się stało ?
Pokiwał mi twierdąco głową.
- Hey..przecież mi możesz powiedzieć. Będę z tobą. Pomogę ci. Obiecuję.
Nic nie odpowiedział. Dookola panowała cisza. Chłopak złapał moją dłoń i złączył ją ze swoją.
- Dziekuje Soph. - ucałował mnie w czoło i podniósł się na równe nogi.
____________________________________________
Hej przepraszam za tak długą nieobecność. Chyba mnie rozumiecie Zbliża się koniec roku. Oceny trzeba wyciągać, mase sprawdzianów. Następny przwiduje na 18.05.
Co do rozdziału. Tak jak chcieliście Harry narazie nie powiedział Sophie.. co dalej w następnych rozdziałach.
Rozdział świetny, Soph powinna wiedzieć im dłużej Harry zwleka z prawdą tym gorzej. "Mówienie prawdy nigdy nie prowadzi do nieszczęścia". A poza tym to szczerość jest podstawą związku :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
Zapraszam do siebie ;)
Luśka :***
Twój blog został nominowany do LBA, więcej informacji znajdziesz tu: http://same-mistake-again-1d.blogspot.com/2014/06/lba.html :)
UsuńBardzo dobry rozdział :) Czekam na następny,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMega czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie werevolf4ever.blogspot.com :D